Czujesz się indywidualistką?
-Niestety tak.
Niestety?
-Wydaję mi się, że jeśli jesteś indywidualistą to chcesz robić coś pod prąd, inaczej niż wszyscy. A gdy robisz tak jak wszyscy jest po prostu łatwiej. To jest duże utrudnienie. Ale tylko w ten sposób zaspokajam moją potrzebę tworzenia. Tworząc pop, który jest związany z ludźmi, chcę tworzyć go inaczej.
Myślisz, że Polska
jest gotowa na taką muzykę?
-Już od dawna widzę zapotrzebowanie na taki rodzaj. Ludzie
coraz chętniej przychodzą na moje koncerty, ale widzę, że nadal jednak jest to
przestrzeń alternatywna. Ciężko też jest dotrzeć, powiadomić o koncertach. W
Warszawie jest bardzo ciekawie. Bywam tam często i na każdy koncert przychodzą
inne osoby. Rzadko przychodzi ta sama publiczność. W Toruniu jestem po raz
trzeci i naprawdę mi się podobało. Jak na środek tygodnia było dużo ludzi.
Frekwencja naprawdę bywa różna. Duże miasto nie oznacza dużej publiczności.
Istnieją po prostu rewiry, gdzie mogę znaleźć swoich fanów.
Czemu nie grasz z
zespołem?
-Grałam. Pierwszą płytę stworzyłam sama, ale na koncertach
prezentowałam ją w trzyosobowym składzie. Piotrek Gwadera grał na bębnach.
Łukasz Lach na instrumentach klawiszowych. Potem miałam potrzebę bycia samej na
scenie. Przez rok występowałam solo, ponieważ chciałam się muzycznie sprawdzić.
Nie jestem muzykiem z wykształcenia. Robię to zupełnie intuicyjnie, jestem
samoukiem. Ten czas był dla mnie dużym doświadczeniem, ale powoli zaczyna
brakować mi towarzystwa na scenie.
Czujesz się
samowystarczalna?
-Tak. Ale często odczuwam ciążącą odpowiedzialność. Gdy jesteś
sama na scenie cała odpowiedzialność spada tylko na Ciebie. Ale właśnie tego mi
brakowało, gdy występowałam z zespołem. Miałam potrzebę się sprawdzić i ten rok
właśnie tego mi dostarczył. Poza tym nabrałam odwagi.
Czy chęć bycia
solistką jest jednoznaczna z dezaprobatą prób rządzenia Tobą?
-Oczywiście, że nie lubię gdy ktoś tak postępuje. Ale to nie
było przyczyną solowej kariery, tylko chęć sprawdzenia samej siebie. Chciałam
być niezależna, może chciałam w tym dojrzeć. Może było za mało mnie w tym
wszystkim…
Skąd zamiłowaniu do
basu?
-Gdy jako dziecko grałam na gitarze i miałam się uczyć nut to
od razu to odrzucałam. Chwytałam za nią tylko w sytuacji gdy chciałam
skomponować coś swojego. Bas zagościł w moim życiu dopiero pod koniec studiów.
Wystąpiłam z nim pierwszy raz na pokazie mody mojej koleżanki w Poznaniu. I
poczułam, że strasznie mi się to podoba. Poczułam nie tylko melodię, ale i
rytm. W tym jest trochę więcej tego „ mięsistego” rytmu.
Czy masz potrzebę, aby
ludzie docenili w końcu bas, którzy często jest pomijany?
-Nie, nie mam. Ponad to, nie uważam się za basistkę lub
wirtuoza basu. Wykorzystuję go do przeniesienia dźwięków, które grają mi w
głowię.
Gdy stoisz sama na
scenie- cieszysz się koncertem czy czujesz się oceniana?
-Zawsze czuję się oceniania. Ale nie myślę o tym podczas
występu. Dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę, że tych ludzi jest coraz więcej.
Czuję radość z tego. Mam z nimi kontakt na facebook’u lub po koncertach. Oni
są, ja o nich piszę. Mówią mi, że te piosenki są o nich. To jest niesamowite.
Trema jest zawsze, to oczywiste. Każdy artysta jest człowiekiem. Zdarza mu się
zamyślić, zapomnieć, pomylić. Ale nie boję się ludzi.
Jaką karierę
chciałabyś osiągnąć?
-Chciałabym móc grać, śpiewać i czerpać inspiracje przez całe
życie. Żeby to nigdy mnie nie opuściło. I chciałabym robić tylko to. Chciałabym
czuć, że nie muszę robić nic więcej. W najbliższym roku zamierzam podjąć jakaś interesującą
współpracę. Piosenki na moją trzecią płytę właściwie są już gotowe. Marzy mi
się pracować z ciekawym producentem. Utrzymuję kontakt z paroma zza granicy.
Mam nadzieję, że trzecia płyta będzie jeszcze bardziej zapadająca w pamięć -
taką zmysłową... I, że dotrze ona do szerszej publiczności. Ale nie ze względu
na chciwość. To mi naprawdę sprawia przyjemność, gdy obcuję z ludźmi, z którymi porozumiewam
się na tej płaszczyźnie. Nigdy nie poznałabym tak wielu wspaniałych osób, gdyby
nie ta muzyka. To jest niesamowite, że cały czas masz do czynienia z kimś kto
wiedzie swoje życie, ty wiedziesz swoje. I nagle się spotykacie i rozumiecie.
To coś inspirującego.
Ta muzyka jest inna,
specyficzna. Czy na niemieckie realia, gdzie nagrywałaś swoją pierwszą płytę,
była ona czymś zaskakującym?
-Tam się bardzo dużo dzieje. To w ogóle nie było tak zakręcone
, jak odbiera się to u nas. Pierwszą płytę wydałam tylko w Berlinie. W Polsce
się nie udało. A druga ukazała się w takim momencie, kiedy ludzie nabrali
potrzeby bycia zaskakiwanymi. Nie zdziwiłam się, że ludzie tutaj tak to
odebrali. Byłam na to przygotowana. Ale zapotrzebowanie rośnie. Coraz częściej
ludzie tutaj to doceniają, chcą tego. To bardzo miłe.Soniamiki- otwARTa scena - posłuchaj, poznaj, podaj dalej.
zdj.: Photopolka