Uwaga, będzie anegdota. A raczej przestroga. Ale proszę o wyobrażenie sobie miękkiego głosu, który opowiada tę nieistotną rzecz...
Walijczyk to spokojny człowiek. Lubi herbatę, sprząta po swoim psie, mieszka w małym domku. Możesz nazwać go jak chcesz, nie zareaguje na żadne wyzwisko. Ale nigdy nie nazywaj go "kozojebcą". Dlaczego? Kiedyś, dawno temu, kozy były głównym dochodem w Walii. Teraz również brykają po łąkach, lecz są niczym w porównaniu z wielkimi korporacjami. W związku z tym, że kobiet w czasach średniowiecza na tamtych ziemiach było mało, a kóz dużo, mężczyźni dawali upust swoim rządzom zabawiając się z mlekodajnymi istotami.
I nie, to nie są ploty.
Morsy!
Podobno przy jednym z takich punktów widokowych stoi tabliczka z napisem:
"Zanim skoczysz, zadzwoń do nas!"
Zdjęcia: pozasceną
W tym roku nie było już tak ciepło...
Z bratem Pawłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz